poniedziałek, 11 sierpnia 2014

Rozdział 1.

Zatrzymała się i po chwili odwróciła się powoli w moją stronę.
-Tak?-Jej głos drżał.
-To list do mnie?
-Co? Nie, nie, to nie do ciebię. -odpowiedziała i znów odwróciła się żeby odejść. Podszedłem do niej szybko i odwróciłem ją przodem, przyciskając do siebie.
-Kłamiesz. Na kopercie jest moje nazwisko.-wyszeptałem jej w usta, patrząc w oczy. Milczała.-Więc jak? To do mnie?
-Neymar, nie możesz tego zobaczyć! To zrujnuje życie tobie i Brunie!-Panikowała
-Od kiedy tak się o nas martwisz?-Cały czas szeptałem nie spuszczając z niej wzroku.
-Neymar to nie jest śmieszne.-wyrwała się z mojego uścisku i popędziła na górę, a ja oczywiście pobiegłem za nią. Dopadłem ją tuż przy jej pokoju. Szarpnąłem, za jej rękaw i przywarłem do ściany.
-No dobra, to jak oddajesz po dobroci czy...-znacząco poruszyłem brwiami.
-Tylko spróbuj.-wysyczała.
-Chyba nie zbyt mnie zrozumiałaś. Nie chodzi mi o.sex.
-Tylko o co?-Zapytała.
-Chcesz się przekonać?-Wymruczałem, a Ana zamilkła.-No więc?-Zacząłem skubać zębami, delikatną skórę na jej szyji, ona tylko głośno przękła sline. Powoli wspinałem się coraz wyżej. Zatrzymałem się tuż przy ustach i spojrzałem jej w oczy. Widziałem w nich niepewność. Zawahałem się przez chwilę.
Anastazja.
Wiedziałam co on chce zrobić. Ale nawet w taki sposób nie oddam mu koperty. On tego nie rozumie to może zniszczyć jego związek. Próbowałam się wyrwać lecz poczułam tylko gorące wargi piłkarza na moich. Nie wiedziałam co mam zrobić...Starałam się zachować trzeźwy umysł, ale czując ciepłe ciało brazylijczyka i jego cudowne perfumy nie było to proste. Nawet nie zoriętowałam się kiedy zaczęłam odwzajemniać pocałunki. Neymar dotknął dłonią mojego policzka przyciągając mnie jeszcze bliżej siebię.
-Wiedziałam!-Usłyszałam czyjś głos. Piłkarz szybko odemnie odoskoczył, a ja spojrzałam w stronę schodów skąd dobiegał wrzask.
-Bruna to nie tak...-zaczął piłkarz. Tradycyjna gadka szmatka.
-Nie oczywiście! Obściskujesz się z jakimiś lafiryndami po bokach, a mnie masz w dupie!-Po słowie "lafirynda" włączył mi sie instynkt mordercy.
-Przepraszam przesłyszałam się, z kim się obściskuję?!-Udałam, że nie słyszałam.
-Nie, nie przeslyszalaś się!
-Kryłam cię przez rok odkąd tu pracuję!
-Kryła cię? -Spojrzał na nią Ney.
-I tak mnie on już nie interesuje!-Prychnęła-A po za tym nie udowodnisz mi tego!
-Nie udowodnisz?-Zdziwił się piłkarz.
-Wiesz dlaczego mnie całował? Bo chciał dostać to.-pokazałam kopertę.-Od kilku miesięcy ktoś przesyła bardzo ciekawe twoje zdjęcia, a ja od tych kilku miesięcy chomikuję je, żeby on ich nie dostał, ale skoro już cię to nie interesuje, to masz!-Przekazałam kopertę Neymarowi, który stał jak słup soli.
-Nie, Neymar nie otwieraj tego!-Błagała, a on oczywiście nie posłuchał jej i otworzył. Wyjął zdjęcia patrząc na mnie. Gdy przejrzał wszystkie rzucił je na stolik stojący obok i po prostu zszedł na dół.
Bruna pobiegła za nim, ale jedyne co usłyszałam to jak już jej ex kazał, cytuję: "Wynosić się z jego domu!". Poszłam do swojego pokoju. Wiedziałam, że brazylijczyk będzie na mnie nieźle wkurzony. Położyłam się na łóżku i usnęłam.
Obudziłam się o 18:00. Poczułam czyjąś dłoń na udzie. Powoli odwróciłam się na drugi bok.
-Neymar.-przeciągnęłam się. I już zamierzałam spowrotem iść spać gdy nagle oprzytomniałam-Neymar?!-Krzyknęłam i odsunęłam się od niego, ale na moje nieszczęście spałam na samym skrawku łóżka i spadłam.
-Nic ci nie jest?-Zapytał obojętnie nie ruszając się nawet z miejsca.
-Nie, nic mi nie jest. A gdzie mały?-Szybko podniosłam się z podłogi i udałam w kierunku drzwi, aby uniknąć rozmowy z brazylijczykiem.
-Z powrotem!-Usłyszałam stanowczy głos gdy byłam już prawie pod drzwiami. Zacisnęłam powieki i powoli odwróciłam się w jego stronę. Spojrzałam na piłkarza, który wskazywał palcem na łóżko. Z wielką niechęcią usiadłam na łóżku koło piłkarza. Chciałam coś powiedzieć, lecz Neymar objął mnie w pasie i przyciągnął do siebię.
-Powiedz mi moja droga przyjaciółko...
-Z tego co mi się zdaje to nie jesteśmy nawet znajomymi, a co dopiero przyjaciółmi.-przerwałam mu.
-Mniejsza z tym. Przechodząc do konkretów, dlaczego mi nie powiedziałaś?-Milczałam, bo nawet ja sama nie znałam na to pytanie odpowiedzi.-Powiedz mi szczerze.-dodał.
-Nie wiem.-Patrzyłam w ścianę.-twierdziła, że z tym skończy niedługo.
-Kiedy to powiedziała?-Spojrzał na mnie.
-Pół roku temu.-zaśmiałam się i spusciałam głowę. Chciałam wstać i iść do małego, ale gdy tylko podniosłam się z łóżka, Neymar złapał mnie za rękę i upadłam w prost na jego umięśniony brzuch. Ja to mam szczęście. Nie było widać żadnych chęci ze strony Neymara, aby wstać. Więc nie zostało mi nic innego niż tylko zamknąć paczały i leżeć. Nie minęła minuta, a poczułam jak piłkarz delikatnie unosi się, a następnie łapie mnie za biodra i sadza sobie okrakiem na kolanach. Patrzył mi w oczy, a ja nie potrafiłam tego nie odwzajemnić. Po chwili zblizyl swoją twarz do mojej musnął moje usta. Nie potrafiłam mu się oprzeć więc oddałam pocałunek. Nie przemyślałam tego co robię i zaczęłam śmielej całować piłkarza. Przyciągnął mnie jeszcze bliżej siebie. Po chwili położył mnie na łóżku i oderwał się na chwile aby ściągnąć swoją koszulkę po czym z powrotem przylgnął do moich ust. Rękoma błądził po moim brzuchu. Nie zorientowałam się nawet kiedy szarpnął za moje górne odzienie, ktore poleciało gdzieś wysoko za niego. Pocałunkami zszedł na szyję, a ręce zaprowadził na plecy.
Jego gorące dłonie błądziły po moich plecach. Dotarły do stanika. Próbował go odpiąć. Gdy w końcu mu się udało ściągnął go ze mnie. Tym razem wziął się za spodnie. W pewnej chwili zrozumiałam co robię i z kim to robię! Odepchnęłam go od siebie.
-Wszystko Okey?-Zapytał mierząc mnie wzrokiem od pasa w górę. Zasłoniłam się szybko kołdrą.
-Nie Neymar, nie jest Okey.-powiedziałam nie patrząc na niego. Nie odpowiedział nic. Zaczęłam rozglądać się za moją bluzką. Gdy wreszcie ją ujrzałam spuściłam głowę.
-Co tym razem?-Zapytał pilkarz. Co on tu wogóle jeszcze robi?! Wskazałam palcem na żyrandol nie podnosząc głowy. Usłyszałam tylko cichy śmiech. Wstał chwilę potem i udał się pod wskazane przed chwilą prze ze mnie miejsce. --Nie dosięgnie.-oznajmił.-podejdż podniose cię.-dodał po chwili. Spojrzałam na niego i wzięłam się za zapinanie stanika.
-Daj spokój, widziałem cię już.-jęknął, a ja posłałam mu tylko złowrogie spojrzenie. Gdy uporałam się z zapinaniem, podeszłam do Neymara i stanęłam do niego tyłem. Położył ręce na mojej talii, a po chwili zaczął składać delikatne pocałunki na mojej szyi.
-Neymar!-Wrzasnęłam i odwróciłam się do niego przodem.
-Dobra.-powiedział zmarnowany i złapał mnie w pasie unosząc do góry. Złapałam szybko dany przedmiot.
-Już.-poinformowałam go. Piłkarz odstawił mnie z powrotem na podłogę. Od razu ubrałam moją boxerke.
-Zimno tu.-stwierdziłem.
-Jest 25 stopni na dworze, a tobie zimno?-Nie dowierzał. Po chwili kichnęłam.
-Przeziębiłaś się.-stwierdził i podszedł od tyłu obejmując mnie ramionami, a ja w trybie natychmiastowym odsunęłam się.
-Daj spokój. Chce ci pomóc.-ponownie zbliżył się. Nie opierałam się już tylko jeszcze bardziej wstuliłam w niego. Potrzebowałam czegoś ciepłego, a prawie nagie ciało piłkarza nadawało się do tego idealnie. Kurwa jakie to jest cholernie dziwne. Jeszcze tydzień temu zamieniał ze mną dwa słowa dzieńnie, a dzisiaj chciał się ze mną przespać. Jest kilka możliwości:
a) Chce odreagować zdrade Bruny.
b) Jest pijany.
c) Jest idiotą.
d) Jest pijany.
e) Nudzi mu się.
f) Jest pijany.
g) Jego półkula mózgu odpowiedzialna za myślenie nie funkcjonuję.
h) Jest pijany.
i) Martwi się o mnie.
j) Jest pij...
Co ja kuźwa mówię?! On ma się o mnie martwić?! Chyba jak jest pijany. Matko, ale ja jestem zjebana.
-Ney?-Odezwałam się.
-Hmm?-Wymruczał mi w szyję.
-Piłeś coś dzisiaj?
-Nie dlaczego pytasz.
-Z c...(apsiiiik)iekawości.
-Chodź.-wziął mnie za rękę.
Pociągnął mnie mocniej za rękę i skierował stronę łóżka.
-Neymar co ty kombinujesz?
Zmierzyłam go wzrokiem gdy rzucil mnie na łóżko i przygniótł swoim cialem.
-Chcę cie rozgrzać- poruszył znacząco brwiami.
-O nie, nie, nie - popatrzyła na niego grożąc palcem.
-Jak juz chcesz mnie rozgrzać, to po pierwsze: daj mi swoją bluzę, koc z szafy i przynieś gorącą czekolade z bitą śmietaną.-wyliczała na palcach.
-Ja i tak wolę naturalne metody.-powiedział po chwili zastanowienia i pocałował mnie.
A ja wole te, które działają.-oznajmiłam.
-Pięć minut.-jęknął.
-Zawołaj Davida do mnie.
-Zarazi się od ciebie.
-Był wczoraj na szczepieniu deklu.
-Tak?-Zdziwił się.
-Nie chciałabym mieć z tobą dziecka...-powiedziałam prawie szeptem i zamknęłam oczy.
-A zamierzasz mieć ze mną dzieci?-Poczułam jego ciężar na swoim ciele.-Jeśli chcesz możemy od razu przejść do konkretów-wyszeptł.
-Wstawiłeś już wodę na tą czekoladę?-Uniosłam brew.
-I tak cię dorwę.-krzyknął będąc już za drzwiami.
-Chyba po pijaku.-odpowiedziałam. Po dziesięciu minutach był z powrotem z całym asortymentem, ale bez małego.
-Nie wierze...-skomentowałam.
-No co to wszystko co chciałaś.- spojrzał na ciebie łobuzersko się uśmiechając.
-Tak i...- nie chciało przejść ci przez gardło słowo dziękuję.
-No słucham.- patrzył na mnie bo musiałam to powiedziec.
-Gdzie jest jakaś bluza? Nie spisałeś się!- wystawiłam mu język, a ten zlapał za glowe.
Po chwili bez słowa wyszedł i przyszedł z czarna grubą bluzą.
-Orientuj się.-rzucił mi dany przedmiot, a ja dostałam nim prosto w twarz
-Dziekuję za bluzę.-przeszło mi to wreszcie przez gardło, a piłkarz uśmiechnął się zwycięsko.-Nie śmiej się tak bo w pantofle się nie zmieścisz!
Wzięłam bluzę w rękę w celu złożenia jej gdy spostrzegłam napis na niej.
-Wiesz co to znaczy?-Wskazałam na ubranie.
-Hmm jedyne co rozumiem to "Love forever".
-"Zakochana para, której nikt nie widział więcej. Został tylko napis LOVE FOREVER pod ich zdjęciem."Przeczytałam po polsku, a widząc minę piłkarza przetłumaczyłam po chwili na hiszpański.
-No co, fajny cytat.-powiedział po chwili zastanowienia.
-Tsssa, puszczę ci potem taką piosenkę.
-Nie mogę się doczekać.-wyszeptał mi do ucha gdy schylił się po czekoladę.
-Gdzie David?-Zapytałam.
-Z Rafaella.-odpowiedział szybko.
Z siostrą piłkarza miałam świetne kontakty. Zawsze mogłam na niej polegać. Nie rozumiałam dzisiaj jednego co się stało Neymarowi? Nigdy nie odzywał się do mnie słowem, a dziś chciał się ze mną przespać to nie jest normalne, wręcz przeciwnie.
________________~*~___________________

Heeej, po tak długiej przerwie, długi rozdział :) postaram się dodać następny rozdział na moim pierwszym blogu do końca tygodnia po tam jest pusto od 2 miechów. A na wene nie narzekam Deutschland mi pomaga :D jeśli są jakieś błędy to przepraszam, ale pisał ze mną geniusz zwany Mahmedem, a znany głównie jako Oliwia bądź My life is futboll. Nie pytajcie czemu Mahmed :D a i dziękuję osobnikowi za miłe słowa:
Moja idiotko Clues Borussen Madridistko ;) Hahahahahah... jadymy na mecz.
Zajebie za Madristke...
To cóż może do soboty, albo niedzieli :)